Szukaj na tym blogu

czwartek, 7 czerwca 2012

Pasztet delikatesowy z mięsem z indyka i borówkami [Lidl]

W ramach tzw. tygodnia luksusu w dyskoncie można nabyć produkty w cenach do dyskontów, tu: Lidla nie przystających. Raz na jakiś czas Lidl organizuje dostawę homarów, etc. umożliwiając szerszej gawiedzi łatwiejszy dostęp bez potrzeby szurania do delikatesów, tudzież węszenia w marketach po bardziej wypaśnych półkach. A tu, jak na tacy, wydzielony regalik z produkcikami w cenach, że hoho, bynajmniej nie "cenkach".



I tak, na śniadaniowym stole razu pewnego pojawił się centymetrowej szerokości pasztecik z galaretką u góry. Uprzedzenie ze strony małżowinki, że mamy do czynienia z produktem "luksusowym" a nie typowym produktem z puszki z wizerunkiem kurki nakazało mi powstrzymania się od typowego dla troglodyty posmarowania kromki bez odpowiedniego namaszczenia, a wzbudził z oczywistych względów zainteresowanie tym toto cudem na talerzu. Dodam tylko, że oprócz, co naturalne, wąchania, mlaskania, nie obyło się bez badania sprężystości jadła za pomocą widelca.

porcja pasztetu w całej okazałości
 Przy pasztetach przyznam jestem wybredny. Niektórę lubię a niektórych nie.
Nie lubię pasztetów:
- suchych,
- z nie dość rozdrobnionymi "cząstkami pochodzenia zwierzęcego";
- ze śrutem ;)
- typu "pasztetka" ze zbyt dużą ilością "dodatków" (nie wiem czy to też saletra potasowa jak w przypadku swojskiej, ale uważam, że nadmiar saletry potasowej to można wykorzystać do wykurzenia kreta z ogródka a nie pakowania do "wyndlin").
Tiret pierwsze i drugie tyczy się głównie pasztetów domowych, z których rzadko który mnie przekonuje, urzeka, powala. Niepotrzebne skreślić.

Lubię natomiast pasztety (rzadko się to zdarza)
- soczyste, w sensie nie suche;
- smaczne;
- gładkie - czyli pochodzące z dobrze zmielonego mięsa.

Tylko tyle i aż tyle. Przyznam, że ostatnio dobry pasztet, ale taki naprawdę dobry jadłem w ubiegłym roku na wczasach w Bułgarii, kiedy to podczas śniadania odstawiłem wszelką inną wędlinę i pochłaniałem tylko ten pasztet. Znalazło się więcej amatorów, bo jakoś szybko zniknął z patery a nie ponawiali niestety w menu. Przynajmniej w trakcie turnusu.

Wracając do bohatera odcinka stwierdzam, że nie jest źle jak na moje nieco wyśrubowane gusta, rzekłbym nawet że jest dobrze. Świetną robotę czynią borówki, które urozmaicają pozytywnie smak pod koniec degustacji na tzw. finiszu. O ile ktoś toleruje oczywiście borówki w porze śniadaniowej. Ja już dojrzałem do połączeń owocowo-mięsnych i stałym punktem podczas pobytu w Ikei jest sklepik, gdzie zaopatruję się w słoik (albo dwa, jak są w promocji) borówek. Do schabowego jak znalazł.

Pasztet ów choć ilością nie powala, przy nieprzesadnym dozowaniu pozwala na wykorzystanie nawet jeszcze do drugiego śniadania, oprócz śniadania właściwego w wersji dwuosobowej. W ogóle jak tak go powąchałem to takim właściwym przeznaczeniem pasztetu wydaje mi się sobotnie (ewentualnie niedzielne) śniadanie po wspólnej kolacji. Szukamy zatem produktu godnego romantycznej kolacji do pakietu "kolacja ze śniadaniem".

Ocena 8/10
Opakowanie 125 gram kosztuje 5,99 PLN, co czyni kwotę 47,99 PLN za kilogram. Hmmm.

Plusy:
- smacznie wkomponowane borówki;

Minusy:
- maciupka porcja.

4 komentarze:

  1. a jak ze skladem? jaki procent miesa?

    OdpowiedzUsuń
  2. aha widac na zdjeciu, czyli wieprzowo indyczy, ale mieso jest :D

    OdpowiedzUsuń
  3. uwielbiam ten pasztet, zawsze jak tydzien luksusu to sie zaopatrzam w kilka. Jest duzo smakow, mi najlepiej przypadl do gustu ten z dodatkiem szampana... :)

    OdpowiedzUsuń
  4. W dobrych sklepach z wędlinami bez problemu zdobędziesz świetnej jakości pieczone pasztety (w takich srebrnych foremkach) z cielęciny, królika, kaczki itd. Radzę poszukać, a nie przepłacać za pseudopasztety z naklejką luxusowy.

    OdpowiedzUsuń