Wczorajszego wieczora zamierzałem uczynić pożytek z ciasta francuskiego (kupionego w Lidlu jeszcze za 1,99zł). Gdy na stole czekały już suszone pomidory, ser, kukurydza i inne przydatki korelujące z ciastem francuskim. Niestety, kalendarz producenta nie współgrał z kalendarzem konsumenta i ostatni dzień terminu przydatności do spożycia okazał się być pierwszym dniem wolności ciasta francuskiego, wydawałoby się - skazanego na spożycie.
Co ciekawe, wizualnie wydawało się bez zarzutu, ale olfaktorycznie - zdyskwalifikowane przed dalszymi fantazjami kuchennymi.
Ale, zdążyłem już zrobić sobie tzw. smaka na małe wieczorne co nieco. I tu, żona oświeciła mnie, że ograniczoną przestrzeń naszej zamrażareczki zajmuje karton z kupioną z okazji tygodnia hiszpańskiego w Lidlu pizzą.